niedziela, 30 stycznia 2011

You are my destiny 9


- Czy mógłbyś tak bardzo nie mlaskać ? – zdenerwował się Yoochun próbując skupić się na swoim śniadaniu, a w czym ewidentnie przeszkadzał mu Changmin, który nadzwyczaj głośno pochłania swoje płatki.
- Odsiep siem ote mnie – wycedził najmłodszy poprzez zaciśnięte zęby starając się nie opluć mlekiem.
- Nie mlaskaj ! – Yunho, który właśnie wszedł do kuchni, obdarzył Changmina delikatnym, ale stanowczym wzrokiem.
- Co wam wszystkim się stało ? Przecież on tak je od zawsze i do tej pory nikomu to nie przeszkadzało.
- Zamknij się Jaejoong ! Zawsze musisz się wtrącać w nieswoje sprawy ? – wkurzał się Micky pochylając się nad swoją porcją i nie zaszczycając nikogo swoim przenikliwym spojrzeniem.
- A ty zawsze musisz być taki niemiły ? – odburknął i zaczął dalej krzątać się po małej kuchni zbierając co popadnie i wyrzucając wszystko do zmywarki nie racząc nawet tego uprzednio opłukać.
Od kłótni o pokój między Yunho, a Yoochunem minęło ledwie kilka godzin i to w dodatku takich, które niestety można zaliczyć do tych nieprzespanych. Wszystkim jednak wydawało się jakby ich dziecinna sprzeczka ciągnęła się przed wieczność. Zaczynając od wojny kto pierwszy skorzysta z prysznica poprzez głupie przepychanie się w salonie do niezliczonych komentarzy słownych, których było, aż nadto jak na jeden poranek.
- Jestem już tym wszystkim zmęczony – sapnął Jaejoong i opadł na wolne krzesło obok Junsu, który siedział jak do tej pory cicho starając się nie odzywać w tej sprawie i nie trzymając żadnej ze stron. Co okazało się dość ciężkim zadaniem ze względu na to, że z Yoochunem dzielił jedno łóżko, a Yunho chcąc nie chcąc był liderem grupy i raczej nie chciał mieć przechlapane już na samym początku.
- Ja też. Kłócą się jak małe dzieci. Zupełnie to do nich niepodobne, przecież byli takimi dobrymi przyjaciółmi, umawiali się wieczorami na romantyczne spacery przy blasku księżyca, szeptali po kątach, zwierzali się sobie.. – Changmmin zaczął wygłaszać swoją przemowę wzdychając raz po raz przy każdym słowie jak gdyby dotykało to bezpośrednio jego wnętrza.
- A Ty skąd o tym wiesz ? – spytał się Jaejoong z zaciekawieniem podsuwając najprawdopodobniej cały czas głodnemu koledze obraną i delikatnie podzieloną pomarańczę.
- Ślepy to ja nie jestem. Głupi też nie . Widzę co się wokół mnie dzieje – wzruszył ramionami i zaczął łapczywie pochłaniać owoc, który bez dwóch zdań mu smakował – Zresztą słyszałem raz jak umawiają się na jakąś przechadzkę.
- No tak…To raczej już nie ważne, bo niedługo się chyba pozabijają.
- A wtedy będziemy potrzebować nowego lidera. Myślisz, że bym się nadawał – Changmin zamrugał oczami jak małe dziecko i wlepił swój słodki wzrok w Jaejoonga, który momentalnie poczerwieniał i odwrócił się.
- Na kogo będziecie głosować ? – do rozmowy wtrącił się Junsu, który postanowił załagodzić napiętą atmosferę wśród kolegów.
- Jak na kogo ? Kiedy ? – spytał mało uświadomiony Changmin.
- No jeśli chodzi o lidera grupy. Dzisiaj mamy wybrać nowego, który dostanie własny pokój i prawo do pomiatania nami – zarzucił z sarkazmem jakby zdawał sobie doskonale sprawę, że on nie ma żadnych szans w tym pojedynku. Z całych sił wierzył, że może Jaejoongowi się uda, ale sam nie planował oddać na niego głosu. Jego zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że to nie byłby najlepszy pomysł gdyby tak się jednak stało. Jaejoong posiada zero charyzmy, za bardzo ulega wpływom z otoczenia i posiada największą słabość w całym swoim życiu, która właśnie w tym momencie siedziała obok niego i objadała się pomarańczą.
- Ja głosuje na Yunho. Jest dobrym liderem grupy. Jeszcze ani razu nas nie zawiódł i zawsze starał się dla nas jak najlepiej – odparł Jaejoong – Niech zostanie tak jak jest. Tylko, żeby nikt czasem nie postanowił głosować na Changmina – spojrzał się powoli na chłopaka, który niezdarnie odsuwał krzesło i odszedł od stołu nieracząc nawet podziękować za posiłek.
- O to raczej nie musimy się martwić.


                        *********


- No jesteście wszyscy – powiedział wysoki mężczyzna, którego poznali wczoraj wieczorem, a który dzisiaj był tak samo elegancko ubrany. Trzeba było przyznać, że jego świeżo wyprasowany frak idealnie pasował do postawionych na żel włosów. Z klasą, ale nowocześnie – Weźcie te karteczki i wpiszcie na nich jedno imię – podał pliczek Jaejoongowi, który stał najbliżej, a ten rozdaje pozostałym – Pamiętajcie, że lidera już nie będziecie mogli zmienić zastanówcie się nad tym dobrze.
- Z tego co mi wiadomo liderem zawsze była najstarsza osoba w grupie, albo ten, który dołączyło niej jak pierwszy. Dlaczego nie możemy się tego trzymać ?- zaproponował Yunho, który chyba dobrze przemyślał swoją decyzję.
- Rezygnujesz ze swojego własnego łóżka ? I wywyższania się nad wszystkich ? I udawania najmądrzejszego ? Zrzekasz się tego wszystkiego ?? – Micky dawał Yunho do zrozumienia co może stracić na najbliższe 12 lat i chciał się upewnić czy to nie jakaś nieczysta zagrywka – Dziwne.
- Wolę stracić to wszystko, niż stracić przyjaciela – szepnął sobie pod nosem, lecz pomimo tego jego głos rozniósł się po wszystkich zgromadzonych.
- Już za późno – rzucił od niechcenia Yoochun i jak gdyby nic się nie stało odwrócił się w stronę  Junsu, który już skrobał coś na kawałku papieru.
- Nie gniewaj się – Jaejoong chwycił Yunho za ramię i przyciągnął bliżej siebie – Ale jeśli miałby być tak jak proponujesz to, albo skończycie z liderem w postaci Junsu, albo będę to ja. Jeden i drugi przypadek jest niestety beznadziejnym wyjściem – poklepał go jeszcze delikatnie i sam oddał kartkę menadżerowi.
- Czyli nikt nie zgadza się z propozycją obecnego lidera ? – spytał mężczyzna, a cała czwórka pokiwała przecząco głowami – Przykro mi chłopcze zostałeś przegłosowany. Napisz kogoś kto twoim zdaniem będzie się najlepiej nadawał i sprawa zakończona, a i nie można głosować na siebie.
Changmin przewrócił panicznie głową rozglądając się dookoła. Czy on dobrze usłyszał ? Nie można głosować na siebie ? Rozczarowany zaczął kreślić swoje własne imię, które zapisał na karteczce.
- Ok. mamy wyniki. To zaczynajmy.
- Widzę, że wszyscy zaznaczyliście swoje kartki – zaśmiał się Yoochun kiedy cała piątka stała razem – No tak oprócz ciebie – zwrócił się do Yunho.
- Pierwszy głos na Yunho, czyli waszego obecnego lidera – Junsu uśmiechnął się pod nosem i wszyscy już wiedzieli, że to jego głos. Tylko Yoochun nie zareagował zbyt entuzjastycznie na tę wiadomość.
- Jak mogłeś ? – szepnął z zawodem w głosie.
- Następny głos na – menadżer dalej ciągnął – Yunho – tym razem iskierki zabłysły w oczach Jaejoonga.
- I ty też przeciwko mnie ? – Micky czuł, że ten dzień będzie pełen niespodzianek.
- Dalej głos na… o proszę to coś nowego … Junsu.
Nikt nie miał wątpliwości do kogo należy ta karteczka. Wszystkie pary oczu skierowały się na niewinnie wyglądającego w tym momencie Yoochuna, który chyba cieszył się ze swojego wyboru.
- I oto drugi głos na Junsu – menadżer wyczuwał napięcie pomiędzy członkami zespołu. Zazwyczaj, jeśli było przeprowadzane głosowanie, liderzy byli wybieranie dosyć sprawnie i jednogłośnie po wcześniejszych obradach i rozpatrzeniach wszystkich tak i nie – Robi się ciekawie. Ostatni głos jest decydujący.
- Kto głosował na Junsu ?? – spytał cicho Yoochun jakby zapomniał, że sam również oddał na niego głos – Pierwszy był od Junsu, czyli on odpada. Jaejoonga też już był no i mój. Został Yunho i Changmin – Yoochun zerknął na dłonie menadżera, który trzymał w palcach niechlujnie złożoną kartkę, która z jednej strony była cała zamazana mazakiem. Micky zaskoczony spojrzał ze zdziwieniem na Yunho – To on oddał głos na Junsu ??
- I ostatni głos na …. Yunho !! Gratulację – mężczyzna podszył i uścisnął mu dłonie, lecz nowy lider nie był zbytnio zadowolony z zachowania swojego stanowiska. Czuł, że jego przyjaźń i wszystko co zbudował przez ten rok z Yoochunem, właśnie w tej chwili zostało spisane na straty i najprawdopodobniej żadne tłumaczenia tego nie zmienią – Dlaczego się nie cieszysz ?
- Jestem skończonym idiotą – sapnął Yunho  i opadł na pobliskie krzesło.
- To się nazywa show biznes tu nie ma czasu na sentymenty, więc zapomnij o tym co cię tak męczy, bo raczej na wiele się taki nie przydasz – zasugerował mu menadżer ściskając za barki i spoglądając głęboko w oczy.
- Tak jest.
                                          **********


- Aaaa – wzdychnął Jaejoong – Ale tu fajnie.
- A co w tym takiego fajnego ? – mówił niezadowolony Yoochun, który do tej pory nie potrafił pogodzić się z decyzją zespołu co do nowo wybranego lidera, nawet jeśli Yunho był nim przez ostatni rok.
- Nie rozumiem po co się tak denerwujesz. Yunho jest bardzo dobrym liderem – Junsu przemógł się i zarzucił rękę na ramię Yoochuna prawie go w tym momencie przytulając – Twój humor wpływa negatywnie na cały zespół. Może przestaniesz już się złościć ?  - wyszeptał mu na ucho, a Yoochuna przeszły niesamowite dreszcze. Spojrzał na stojącego obok niego Junsu i zastanawiał się czy, aby na pewno to on, czy może ma klona. Takie milszego, delikatniejszego i czulszego klona.
- Postaram się. Tylko nie rób tak więcej – tym razem Yoochun nachylił się nad kolegą szeptając mu do ucha.
- Hmm.. postaram się.
- A i wróć do poziomek. Kwiatowe zapachy chyba źle na mnie działają – uśmiechnął się zalotnie, a Junsu miał przez chwilę wrażenie, że Yoochun stara się z nim flirtować.
- Nie obiecuje. Moja sprawa jakiego szamponu używam. Nie powinno cię to interesować – pospiesznie przestał przytulać kolegę i odsunął się na dobry metr, żeby mieć go w zasięgu wzroku.
 - Właśnie powrócił Junsu. Zachowujesz się czasami jakbyś miał rozdwojenie jaźni. Czasami może to bywać niebezpieczne – zasugerował mu Micky wpatrując się głęboko w jego oczy i nie widząc w nich nic z tego Junsu, który przed chwilą starał się go podnieść na duchu – Uważaj na siebie – posmutniał. Chyba wolał tego drugiego. Tego ciepłego i czułego chłopaka, który starał się ze wszystkich sił poprawić mu nastrój, a okazało się, że jeszcze dodatkowo pogorszył sprawę.