środa, 8 września 2010

You are my destiny 2

Witam.
Pojawił się wreszcie następny wpis. Mam nadzieję, że nie zmieszacie mnie za bardzo z błotem, bo co jak co, ale staram się jak mogę. Chcę podziękować Siruwii za radę, ale już myślałam nad tą kategoria. Stwierdziłam jednak, że nie jest ona tak popularna jak yaoi, więc wyszło jak wyszło. Dziękuję za komentarze pod poprzednim wpisem i zapraszam do czytania.
Pozdrawiam.

- Doróbcie mi wreszcie klucze !! - wrzeszczał zmęczony Changmin upadając jednocześnie na posadzkę. Widać było, że choreografia, którą przygotował Yunho wyciskała z niego siódme poty. Chłopak oparł się o ścianę, wyciągnął przed  siebie bardzo długie nogi, a twarz, która przypominała w tym momencie rozgrzaną do czerwoności stal, schował w dłoniach. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na ten nagły atak złości, albo raczej wszyscy już do tego przywykli. Changmin po chwili odpoczynku wstał i ostrożnie podszedł do drzwi, tak jakby bał się, że w każdej chwili może zabraknąć mu energii, żeby iść dalej, a w pobliżu nie było niestety sklepiku z magicznymi grzybkami.
- Wybierasz się gdzieś ? - spytał Yunho. Najwidoczniej część choreografii mieli już opanowane, bo wszyscy padli na ziemię jak zabici i nie drgnęli nawet palcem u stopy. Lider badawczo przyglądał się najmłodszemu jakby chciał wykryć jakiś spisek albo tajemniczy romans.
- Co się tak gapisz ? Idę tylko do łazienki - odburknął i wyszedł - Jacy oni są niemożliwi - mówił sam do siebie półgłosem Changmin - Muszę się jakoś stąd wydostać - tak jak to powiedział zaczął myśleć nad sposobem ucieczki i dobrą wymówką kiedy już wreszcie wróci do domu. Zaczął krążyć po szkole wchodząc i schodząc po schodach w ogóle zapominając o tym, że przecież jego nogi przeżywają w tym momencie kryzys wytrzymałości. Kiedy tak mijał piętra zaciekawiła go mała salka. Przesunął drzwi w lewą stronę, a te o dziwo nie były zamknięte, i wszedł do środka - No to się nazywa szczęście - zaśmiał się szyderczo Changmin - sala okazała się bardzo jasnym pomieszczeniem co kontrastowało z ciemnym kolorem mebli i reszty wyposażenia. W każdym rogu stała gablotka, która przywodziła na myśl stare antyk. Changmin zaczął przeszukiwać każdą szufladę i każdą szafkę w poszukiwaniu tamponów tamujących krwotoki i już po chwili trzymał dwa małe ruloniki w dłoniach - Dziwne by było gdybym w gabinecie lekarskim ich nie znalazł - uśmiechnął się kątem ust i teraz już dokładnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Oprócz wspomnianych gablotek nie znajdowało się tam nic oprócz dwóch, starych drewnianych krzesełek odmalowanych na biało, które znajdowały się po środku sali. Changminowi dreszcze przeszły po karku. Dopiero teraz zauważył, że gabinety lekarskie mają zazwyczaj okno, którego tutaj brakowało, wagę, biurko na, którym powinny leżeć stosy papierów i teczek z dopiero co wykonanymi bilansami. Na ścianach powinny wisieć optymistyczne obrazki, które przypominają o tym jaki piękny jest świat. Changmin szybko wybiegł z pomieszczenie i prędko skierował się do małej, ale jak uważał, bezpiecznej sali korekcyjnej.
- Nic ci nie jest ? - spytał zmachany Jaejoong podchodząc powoli do Changmina. Był cały spocony. Jego włosy wyglądały jakby właśnie wrócił z jakiś potężnej ulewy, ale pomimo tego wszystkiego nie stracił tego co wszyscy uważali w nim za jego największy atut - urody. Changmin nawet nie śmiał się przyznać, ale już nie raz się zastanawiał jak można być, aż tak przystojnym i do tego nie wkładać w to większego wysiłku - Ślinisz się - stwierdził beznamiętnie Jaejoong podnosząc szczękę chłopaka to prawidłowej pozycji, obszedł go bokiem i tym razem to on opuścił salę. Changmin poczerwieniał cały ze złości. Zastanawiał się dlaczego zawsze robi mu się głupio w obecności Jaejoonga. Może to przez te jego głupie teksty, które mógłby zachować dla siebie, a nie dzielić się zaraz z całym zespołem swoimi prawdami życiowymi. I co to miało znaczyć, że się ślini, przecież on sam nic nie czuł.
- Changmin wróć na ziemię - szturchnął go delikatnie Yunho jakby bał się, że może zrobić mu jeszcze krzywdę - Zostało nam jeszcze parę kroków do przećwiczenia, więc bierz się do roboty
- Tak jest - powiedział niezadowolony i podszedł, żeby włączyć magnetofon. Ustawił się na samym końcu i starał się zaobserwować jakąś technikę dzięki, której włoży w to wszystko mniej energii, ale po chwili stwierdził, że tak jak i on tak i cała reszta jest kompletnie wykończona tą całą choreografią.
- Mam nadzieję, że większość naszych piosenek to będą ballady - narzekał Yoochun z chrypą w głosie. Wydawało się, że trochę się przeziębił co zdarzało się dosyć często jak na nastolatka. Jako jedyny miewał  bardzo częste bóle głowy, gorączki i nagłe nawroty grypy, co nie raz doprowadziło do gwałtownych zmian planów całej piątki. Junsu spojrzał współczująco na kolegę - Czego się tak na mnie patrzysz ? spytał Yoochun
- A co już mi nawet rozejrzeć sie nie wolno. Wszystko jak zwykle wszystkich denerwuje. Wy jesteście wszyscy chorzy na głowę - Junsu przycisnął palec wskazujący do swojej skroni i postukał nim kilka razy. Kiedy się denerwował wyglądał najbardziej męsko z całej pozostałej czwórki. Nikt nie potrafił tak doskonale wyrazić emocji jak on. Niektórych potrafiło to przerazić np. Jaejoong wolał nie denerwować Junsu bez powodu, nie potrafił znieść po prostu wyrazu jego twarzy i tylu uczuć naraz, ale za to Yoochun sam czasami doprowadzą kolegę do białej furii tylko po to ,żeby właśnie zobaczyć to co tak bardzo przerażało Jaejoonga, a jego wręcz uszczęśliwiało i poprawiało nastrój.
- Zaraz wybuchniesz - zaśmiał się Yoochun - Możesz się patrzeć ile tylko chcesz. Masz szczęście, że to jeszcze nic nie kosztuje.
- Ale śmieszne, a kto by chciał się na ciebie patrzeć - prychnął Junsu z pogardą dając tym samym do zrozumienia, że raczej ma lepsze rzeczy do roboty niż przyglądanie się Yoochunowi.
- Coś Jaejoong długo nie wraca. Nie sądzicie  ? - spytał się Changmin - Boże ! A jak to był nawiedzony pokój..- Chłopak momentalnie ścisnął to co miał najbliżej pod ręką, i nie wiem czy można tu mówić o szczęściu, gdyż było to ramię Yoochuna, który wydarł się tak, że najprawdopodobniej pobliskie wioski mogłyby go usłyszeć.
- Oszalałeś! Jaki znowu nawiedzony pokój ?! Zastanów się nad tym co ty do cholery pleciesz i puść wreszcie moje ramię ! - darł się Yoochun na przestraszonego kolegę, którego oczy zrobiły się delikatnie wilgotne - o nie. Nie ma mowy, może i Jaejoong i reszta nabierają się na te dwoje oczęta, ale u mnie nawet nie masz co próbować - dał mu do zrozumienia i szarpnął ramieniem tak, że poczuł jak silny uścisk Changmina odchodzi w zapomnienie.
- Jaejoong poszedł już do pracy matołku - Yunho wtrącił się tak jak gdyby już wiedział, że kłotnia dochodzi do granic zdrowego rozsądku, bo ile można się sprzeczać o byle co  - Dzisiaj jest przecież sobota.
- Czyli jedno wiemy na pewno - ziewał już zmęczony Yoochun - Obiadu dziś nie będzie - powiedział to tak obojętnie jakby w ogóle nie zależało mu na kuchni Jaejoonga, a tak raczej nie mogło być. Ktokolwiek chociaż raz spróbował tego co ugotował nie mógł już jeść nic innego. To coś prawie jak czary, jakaś nowa odmiana magii, ale jak to się mówi przez żołądek do serca. Jaejoong wiedział doskonale do czyjego serca chciał trafić z tym małym problemem, że to serce miało chyba centralny zamek, a ktoś, najprawdopodobniej właściciel, zgubił kluczyki.
- Po co on w ogóle tam pracuje ? - zastanawiał się głośno Changmin spoglądając raz  po raz na kolegów, u których najprawdopodobniej szukał odpowiedzi na pytanie - No bo wiecie agencja przysyła nam pieniądze, nie jest ich wiele, ale raczej więcej nam nie potrzeba, a on tyra jeszcze w jakiejś śmierdzącej restauracji tylko po to, żeby mieć coś dla siebie - Changmin wyrzucił z siebie coś co miało być tzw. złotym przemyśleniem, ale widząc miny pozostałych członków zespołu raczej nie wyszło mu to za dobrze. Zresztą myślenie nie szło mu doskonale. Zawsze miał najgorsze stopnie w szkole, teraz nie potrafi skupić się nawet jak dostaje korepetycje w domu.
- Z tobą coś jest ewidentnie nie tak - pokiwał głową Yunho - Już raczej tego nie ogarniesz, ale jeśli chciałbyś spróbować to bardzo chętnie służę pomocą - uśmiechnął się. W jego przypadku uśmiech nie współgrał z całą jego osobowością, nie wspominając już w ogóle jak wtedy wyglądał. Najlepiej mu było kiedy nie wyrażał na swojej twarzy żadnych emocji, a jeszcze lepiej gdyby tak zamienił się z Jaejoongiem.
- Nie potrzebuję twojej pomocy - Changmin wykrzywił usta co miało najprawdopodobniej też przypominać uśmiech z tym, że ten jego był ostry, wyraźny, a przede wszystkim szyderczy.
- Halo czy tu jest w ogóle prysznic ? - wtrącił się Junsu wyciągając swoją prawą rękę w górę tak jak to robią dzieci na lekcji kiedy mają jakieś pytanie do nauczyciela.
- Jeśli nie potrzebujesz niczyjej pomocy to następnym razem nie proś Jaejoonga o to, żeby cię krył jak wychodzisz i wracasz nad ranem - odegrał się Yunho.
- Czy ktoś mi odpowie na moje pytanie - Junsu powoli już opuszczały siły. Musiał lewą dłonią podtrzymać swoją prawą rękę, żeby ta czasem nie opadła sama z siebie. Po chwili zaczął machać już obiema, żeby dać w ogóle znać, ale i tak nikt go nie słuchał.
- Nikt mi nie będzie mówił co mam robić - rzucił pewny siebie Changmin. Wiedział w końcu, że wygra. Zawsze wygrywa.
- Hej czy jest..- Junsu już zaczął powoli piszczeć wymachując rękami nad głową jakby odganiał rój os.
- Nie ma do cholery ! To szkoła podstawowa ! - wrzasnął Yoochun z głęboką irytacją w głosie - Jaejoong pracuje, bo najwidoczniej lubi zaharować się na śmierć, a wy jesteście coraz bardziej żałości, ale przynajmniej kłócicie się na swoim poziomie, bo o nic głębszego nie mógłbym was raczej posądzić. Yoochunowi drżały dłonie. Jeśli ktoś jest w stanie wyprowadzić go z równowagi to tylko Changmin i jak widać idzie mu to całkiem nieźle - Boli mnie głowa. Idę do domu - Yoochuna wyszedł zamykając za sobą drzwi. Myśli nie mogły mu się już w tym momencie poukładać. Nie potrafił zrozumieć jak ludzie potrafią zrobić taki burdel i to w czyimś umyśle. Ktoś musiał być najwyraźniej zdolny inaczej, a ten ktoś miał dodatkowo jeszcze sprecyzowane imię - Aaaaa - złapał się za głowę, która najwyraźniej dawała o sobie znać. Szybko sięgnął po kapsułki, które dostał przy ostatniej wizycie u neurologa i połknął je nawet nie popijając - No raz, dwa, trzy , cztery... no do cholery działajcie - Yoochun wyładowywał swoją złość na pierwszej lepszej ławce, która stałą na szkolnym korytarzu. W końcu ból zelżał, a chłopak ruszył dalej korytarzem do drzwi wyjściowych - Kiedy to się w końcu skończy - wzdychał, kiedy już opuścił budynek. Na zewnątrz zrobiło się bardzo słonecznie - To  jednak jest jakaś paranoja. Najpierw śnieg teraz słońce i co jeszcze ? - wrzasnął skołowany. Wiedział, że to przez te częste i zbyt nagłe zmiany ciśnienia miewał bóle głowy. Tak tego nienawidził, że nie raz się zastanawiał czy nie lepiej by było odpuścić sobie wszystko. Całą zabawę z zespołem, treningi i inne badziewiaste zajęcia, które do tej pory musiał wykonywać na rzecz miłej, spokojnej i domowej atmosfery, która na pewno daliby mu rodzicie gdyby nie śmierdział w tym momencie w jakiejś dziurze. Powoli wędrował w kierunku apartamentu mijając po drodze tłumy nastolatek, które nie potrafiły opanować swoich oczu, które mimowolnie kierowały się za przystojnym chłopakiem.
- Cześć. Widziałam jak ćwiczysz. Będę cię wspierała w dalszych treningach. Nie poddawaj się - krzyknęła jakaś dziwnie wyglądająca nastolatka z okularami na nosie i w przy krótkiej spódnicy.
- Słowa motywacji ? - zacmokał Yoochun - A co to za różnica. W końcu to mi musi się chcieć. Nikt za mnie niczego nie zrobi, więc po co w ogóle ktokolwiek śmie wypowiadać takie pospolite słowa nie wiedząc w ogóle przez co muszę przechodzić ! - zdenerwował się i kopnął drzewo, które właśnie mijał, a któremu napewno nie za bardzo to odpowiadało. Przechodził właśnie obok placu zabaw, na którym jeszcze o tej porze roku bawiły się dzieci. Patrząc tak na to zastanawiał się czy wszystko z nim w porządku. Nic go teoretycznie nie interesuje, a jeśli znajdzie jakąś zajęcie to zawsze szybko się nim nudzi. Nie potrafił określić co chce robić w życiu, myślał, że jak trafi do tego cholernego zespołu to się wszystko ułoży, że miną wspomnienia o trudnym dzieciństwie, że pozna nowych ludzi, których będzie szanował i umawiał się z nimi po pracy, a przede wszystkim, że znajdzie kogoś na kim będzie mu zależało. Takiego kogoś, dla którego mógłby zrobić wszystko nie patrząc jakie trudności musiałby pokonać, żeby to uczynić. Na razie niestety nic jednak nie zapowiadało, żeby w ogóle, któreś z tych rzeczy zdarzyły się w najbliższym czasie. Yoochun wyciągnął klucze z kieszeni, żeby otworzyć zamek w drzwiach, ale wystarczyło je delikatnie popchnąć, a te już się otworzyły, tak jakby ktoś ich nie domknął.
- Znowu wychodzisz ? - Yunho wrzeszczał na Changmina, który najwyraźniej miał w planach następną nocną "przechadzkę" co najprawdopodobniej w jakimś wolnym tłumaczeniu oznaczałoby imprezę, balangę, bibę, czyli wszystko, ale nie przechadzkę.
- To się źle skończy - Yoochun złapał dłoń Yunho - Daj sobie spokój, tego gówniarza nikt już nie nauczy i nie wpoi mu pewnych zasad. Niech robi co chce, jeszcze będzie prosił, któregoś z nas o pomoc. Zobaczysz - uśmiechnął się delikatnie puszczając dodatkowo dłoń, którą cały czas trzymał.

3 komentarze:

  1. Dziękuję, że dodałaś nową notke !:) Czekałam na nia naprawdę z wielkim zniecierpliwieniem. Bardzo mi sie podobała..jednak troszke krótko, ale nie moge wymagac za duzo ..masz też inne zajęcia ;) Hmm bardzo miło sie czyta, bez wiekszych błędów, ogólnie super ! Szkoda tylko, że tak mało Jaejoonga ;p Chciałabym aby opanował rozbrykanego Changmina..(pocałunkiem ? xD) no przepraszam, za podsuwanie pomysłów, nie mogłam sie powstrzymac..to Twój blog i prowadz go jak chcesz..^^ chciałam tylko powiedzieć, że mogłabyś np. troszkę więcej opisywać różne sceny ,,zauroczenia,, chodzi mi o to żebys bardziej rozwijała wątki z trzymaniem za reke lub złapaniu się np. Yunho na tym, ze mysli o Yoochunie ;) W końcu to yaoi..i szczerze mówiąc to już nie moge się doczekać aż chłopcy w końcu zrozumieję ,że do któregoś przyjeciela z zespołu coś czują. Jednak to dopiero 2 notka, więc nie mogę tego oczekiwać, mówie tylko jak uważam..;) Jeszcze raz bardzo dziekuje że piszesz te notki i pamietaj ja będę Cię zawsze wspierać :P ;) ! Doładuje Ci wene jak Ci zabraknie i opierdzielę za obijanie sie z notkami ;). Cóż to chyba wszystko, opko boskie czekam na kolejne, do następnego ^^ Bai Bai ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci, że nie mam zielonego pojęcia jakie pairingi się szykują. Wyrażę swoje zadowolenie bądź niezadowolenie, gdy już będą jasno sprecyzowane.
    Mam nadzieję, że ten, który mi się przewinął przez umysł nie dojdzie do skutku, bo wyobrażenie sobie tej dwójki razem, zdecydowanie mnie odrzuciło i raczej nie chciałabym o nich czytać, a przynajmniej byłoby to dla mnie udręką :)
    Co mi się nie podobało? Zapominasz w dialogach dużych liter. Pamiętaj, że każda wypowiedź powinna zaczynać się z dużej litery, bo to jest naprawdę mylące, gdy planujesz dokończyć monolog i po opisie wrzucasz myślnik ciągnąc wypowiedź bohatera z małej litery. To wygląda jak przypis i mnie osobiście wyrywa z pewnego rytmu zmuszając do powtórnego przeczytania.
    Co do charakteru Changmina, podoba mi się, że jest wredny, pasuje to do niego, ale dziwnie się czyta o tym, że jest matołem. Zawsze jakoś kojarzył mi się z ambitną i inteligentną osobą. No cóż, ale jak wolisz.
    Zastanawia mnie też to, czy źle przeczytałam, czy też coś w tekście ominęłam, bo nie wiem jakim cudem Yoochun, który wyszedł pierwszy z treningu zjawia się w domu później niż Yunho i Changmin. Musieliby go mijać, prawda? Nic takiego mi się jednak w oczy nie rzuciło dlatego męczy mnie trochę to, w jaki sposób dotarli tam szybciej.
    Poza tym, Junsu jak zwykle ignorowany przez wszystkich, a Jaejoong nieskazitelny. Ogólnie wszystkich członków wypełnia irytacja i zła energia, ale rozumiem, że to dlatego, że są skazani na siebie przez jeszcze dwa lata.
    Czekam na ich dalsze losy i w głębi modlę się, aby pairing, który mnie odrzucił, nie doszedł do skutku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za komentarze i wiem, że jest sporo błędów. To efekt pośpiechu. Mnie się również to nie podoba, ale postanowiłam wrzucić wpis i potem go poprawić i pewnie tak właśnie uczynię.
    patichan: jak widzisz Jaejoonga mało i szczerze nie wiem ile go w ogóle się tu wciśnie, bo jakby spojrzeć na to obiektywnie to ciągłe opisywanie kogoś kto jest "idealny" jest nudne, ale postaram się i ciebie nie zawieść.
    Siruwia : mam nadzieję, że w następnym wpisie wyjaśni się dlaczego Yoochun dotarł do domu później. I nie wiem o jakiej parze myślisz dokładnie, ale jeśli chodzi o paring Yoochun- Yunho, który wspomniała patichan to nie dojdzie on do skutku z jednego prostego powodu : NUDA!!!
    Tak więc pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń